5 najfajniejszych motocykli wszech czasów

5 najfajniejszych motocykli wszech czasów

Są takie motocykle, które przejdą do historii jako najfajniejsze rzeczy na dwóch kółkach. Oto kilka z nich.

1. Triumph Bonneville

Jeśli poprosisz kogoś o narysowanie „fajnego” motocykla, prawdopodobnie otrzymasz rysunek Triumpha Bonneville. Jeśli kiedykolwiek istniał motocykl, który zawierałby w sobie koncepcję „cool”, byłby to ten kultowy motocykl z Hinckley. Nazwany na cześć rekordu prędkości Jacka Wilsona z 1956 roku, który wyniósł 214,17 mil na godzinę (ustanowiony na słonych płaskowyżach w Utah), Bonneville odniósł natychmiastowy sukces w momencie premiery w 1959 roku.

Dzięki tłokom o wysokim stopniu sprężania, podwójnym gaźnikom i jednoczęściowemu wałowi korbowemu Bonneville był wiodącym w swojej klasie motocyklem sportowym tamtych czasów. Osiągi, w połączeniu z brytyjskim stylem Triumpha, sprawiły, że Bonneville był motocyklem, na którym wszyscy chcieli się pokazać. To nie przypadek, że Clint Eastwood, Bob Dylan i Elvis Presley jeździli na T120. Ale to Steve McQueen zapewnił temu motocyklowi legendarny status. Dla większości ludzi nazwa Triumph i McQueen na zawsze pozostaną w pamięci za sprawą skoku na końcu filmu o II Wojnie Światowej „Wielka ucieczka”. Co prawda motocykl w filmie to TR6 Trophy, a nie Bonnie, ale dla większości ludzi to małe rozróżnienie jest nieistotne.

2. Ducati 916

Jest bardzo niewiele maszyn, które są w stanie wykroczyć poza swoje sektory, aby stać się rozpoznawalną częścią kultury popularnej. Boeing 747, Aston Martin DB5 i Ducati 916 są być może trzema największymi przykładami. Kultowy i ponadczasowy motocykl Massimo Tamburini nie przypominał niczego, co widziano wcześniej, kiedy pojawił się w 1994 roku. Projekt był tak udany, że motocykl natychmiast stał się ikoną stylu lat 90-tych, pojawiając się w różnych teledyskach, a nawet w przebojowym filmie „Aniołki Charliego”. Motocyklowi udało się nawet dokonać rzeczy niemożliwej, zdobywając uznanie świata sztuki, kiedy to został oficjalnie uznany przez Muzeum Guggenheima za ważną część historii motoryzacji. Jeden egzemplarz motocykla jest nawet wystawiony w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w San Francisco.

Jednak cały ten sukces poszedłby na marne, gdyby motocykl nie sprawdził się na torze. Na szczęście projekt Tamburiniego sprawdził się tak dobrze, jak wyglądał, a jego warianty wygrywały w różnych krajowych i światowych mistrzostwach. W rzeczywistości sukces Ducati i króla Carla Fogarty’ego niemal doprowadził do upadku całych mistrzostw Grand Prix (obecnie MotoGP). Większość brytyjskich fanów chciała oglądać brytyjskiego zawodnika wygrywającego na motocyklu, który można kupić w lokalnym salonie, a nie włoskiego zawodnika na dwusuwie o pojemności 500 cm3, który nie miał nic wspólnego z ich domowym motocyklem. Lata 90-te były erą superbike’ów.

Żaden motocykl wcześniej ani później nie zawładnął wyobraźnią publiczności tak jak 916, czyniąc z niego prawdziwie kultową i naprawdę fajną maszynę.

3. BMW RGS1150 Adventure

BMW GS zawsze było świetnym motocyklem, ale nie zawsze było fajne. Przez wiele lat duże BMW było motocyklem dla łysiejącego mężczyzny w średnim wieku, który chciał pojechać na przyjemną, wygodną popołudniową przejażdżkę. Tak, ten motocykl mógł objechać pół świata i tak, w zasadzie zapoczątkował rynek motocykli turystycznych, ale to niekoniecznie czyni maszynę fajną. To wszystko zmieniło się w 2003 roku.

Kiedy Ewan McGregor i jego kumpel Charlie Boorman zapewnili sobie wsparcie BMW w swojej wyprawie „Long Way Round”, niechcący zmienili sposób patrzenia na motocykle typu adventure na zawsze. Te bawarskie bestie nie były już zarezerwowane dla nudnych, starych księgowych. Ich epicka wyprawa pokazała nam z pierwszej ręki, że te pojazdy rzeczywiście mogą być zabierane w teren, że mogą przetrwać zalanie silnika i że mogą kontynuować jazdę z pękniętą ramą. Jeśli naprawdę chciałeś mieć motocykl, który naprawdę potrafi to wszystko, musiałeś mieć GS-a.

4. KTM Super Duke

Kiedy Motorcycle News recenzował KTM 990 Super Duke, podsumował ten motocykl jednym zwięzłym zdaniem: „Gdyby całe życie było jak KTM Super Duke, byłoby to krótkie, ledwo dostrzegalne mrugnięcie”.

Zanim pojawił się Super Duke, motocykle naked były postrzegane jako motocykle do zabawy, które pomagały utrzymać prawo jazdy. Myślano, że motocykle bez owiewek ograniczają prędkość maksymalną i pozwalają pozostać po właściwej stronie prawa. Cóż, wygląda na to, że KTM nie zrozumiał tego komunikatu. W 2005 roku KTM wypuścił absolutnie szalonego Super Duke’a o pojemności 999 cm3, z silnikiem V-twin i mocy 120 KM, a sektor naked bike’ów zmienił się na zawsze.

Dzięki silnikowi z dużym momentem i krótkiemu rozstawowi osi, wheelie były nieuniknioną częścią jazdy. Motocykl ewoluował przez lata, ale w przeciwieństwie do innych w tym sektorze (na przykład Ducati Monster) nigdy nie został ugrzeczniony. Najnowszy model 2015 1960 Super Duke R to absolutna bestia, którą bardzo trudno okiełznać. To absolutnie szalona maszyna.

5. Yamaha YZF-R7 OW02

Szosowe motocykle wyścigowe, takie jak Honda RC213V-S, to całkiem niesamowite maszyny, ale spójrzmy prawdzie w oczy, to nie są prawdziwe motocykle wyścigowe. Ostatecznie zostały zbudowane, aby spełnić fantazje bogatych kolekcjonerów, którzy chcą mieć limitowaną edycję maszyny inspirowanej Moto GP. A jako dodatkowy bonus, stanowią świetną okazję marketingową dla producenta. Ale czy okazja marketingowa może być kiedykolwiek uznana za fajną?

Dlatego właśnie Yamaha R7 wyróżnia się na tle innych. Zbudowana po to, aby Yamaha mogła ścigać się w World Superbike Championship (WSBK), była prawdziwym motocyklem wyścigowym na publiczne drogi. Wyprodukowano tylko 500 sztuk i sprzedawano je za cenę ponad 100 000 złotych, co w 1999 roku było ogromną sumą pieniędzy jak na motocykl. Ale aluminiowa rama Deltabox II i fabryczne zawieszenie Ohlins sprawiały, że był to 100% motocykl wyścigowy, co pomogło uzasadnić tę niewiarygodną cenę. Motocykle te trzymają swoją wartość do dziś.